sobota, 18 maja 2013

Wydział Filmowy III: The name's Bond. James Bond CZĘŚĆ II

Spotkanie wszystkich Bondów w jednym kasynie byłoby niewątpliwie interesujące...

Przy okazji 50 lecia najsłynniejszego agenta i premiery "Skyfall" pisałem o moich ulubionych utworach bondowskich, wówczas też obiecałem artykuł o coverach i najróżniejszych przeróbkach bondowskich kawałków, ogólnie rzecz ujmując muzyce inspirowanej muzyką z filmów o agencie 007. W trzecim "Wydziale Filmowym" przyjrzyjmy się kilku takim przeróbkom, nie tylko od znanych artystów, ale także interpretacjom zrealizowanym przez fanów i kompletnie nieznane, fantastyczne wersje funkowo-jazzowe, a także zawędrujemy do muzyki metalowej...


1. Shaken And Stirred:  The David Arnold James Bond Project 


Na miesiąc przed wydaniem soundtracku do "Jutro nie umiera nigdy" z 1997 roku, pierwszego do którego napisał muzykę, zrealizował płytę z własnymi interpretacjami bondowskich utworów. Podobno właśnie tą płytą miał zwrócić na siebie uwagę producentów. Znalazło się tutaj wszystko co później Arnold zawarł w muzyce do filmów z agentem 007 do których ją napisał. Zarówno pomysły zorientowane na rock, jak i elektroniczne kompozycje, często rozbierające klasyczne utwory na przysłowiowe czynniki pierwsze. O albumie wypowiedział się nawet sam John Barry, który mocno rekomendował producentom tego kompozytora: Był bardzo wierny założeniom melodycznym i harmoniom, ale dodał zupełnie inną rytmiczną świeżość, jak również ciekawe nowe formy, jakie nadał wybranym utworom przez dobór artystów, z którymi zdecydował się pracować. Myślę, że jest to wspaniały album. Jestem nim bardzo zaszczycony. Album promowany był dwoma singlami: "On Her Majestys Secret Service" oraz "Diamonds Are Forever", który uplasowały się kolejno na siódmym i trzydziestym dziewiątym miejscu listy UK Singles Chart. Sam album zaś znalazł się na jedenastym miejscu UK Album Chart. Niezwykle interesująca jest Arnoldowa wersja "Diamonds Are Forever" w której zaśpiewał David McAlmont, brytyjski wokalista i muzyk. W niezwykły sposób naśladuje on Shirley Bassey, a teledysk zrealizowany i wyreżyserowany przez Rocky'ego Shnecka, został uznany za kontrowersyjny i w niektórych krajach był nawet zakazany:

 

Niezwykle interesująco wypada "Space March" zrealizowany przez Arnolda razem z grupą Letfield, grającą szeroko pojętą muzykę elektroniczną, house'ową i dubstep. Jest kilka bardzo klasycznych i na pierwszy odsłuch nie różniących się od oryginału utworów:"Nobody Does It Better", "All Time High" (z zespołem Pulp) czy "Moonraker", największe emocje jednak wywołuje świetna wersja "Live And Let Die" (z Chrissie Hynde). Są też jednak utwory, które zmieniły się dość znacznie, poprzez dodanie do nich smaczków, jak na przykład odgłosy burzy do "Thunderball", czy elementów  muzyki arabskiej do "From Russia With Love"(w wykonaniu Natachy Atlas, belgijskiej wokalistki o arabskich korzeniach), zresztą rewelacyjnej, czy "We Have All The Time In the World" w wykonaniu... Iggy'ego Popa. Osobną kwestią są dwa numery zrobione w podobny sposób jak "Space March", czyli chill outowa wersja motywu bondowskiego oraz wspomniane już "On Her Majestys Secret Service" zrealizowana z udziałem trip-hopowej grupy Propellerheads. Są nie tyle inne, co po prostu fantastyczne. Wiele dźwięków z tego utworu zresztą Arnold później wykorzystał do filmu "Jutro nie umiera nigdy". Na płycie nie znalazła się (niestety) Björk, która razem z Aroldem stworzyła nową wersję "You Only Live Twice". 


2. Jazz, funky, muzyka świata, remixy

Warto jednak cofnąć się trochę w czasie, do szalonych lat 60. Wówczas, kiedy pierwsze filmy o Jamesie Bondzie zdobywały popularność oraz coraz liczniejszą publiczność, już wtedy dużym zainteresowaniem wśród muzyków cieszyły się własne wersje słynnych utworów bondowskich. Z tamtych czasów niewątpliwie trzeba wyróżnić Williama Everetta "Billy'ego" Strange'a, amerykańskiego piosenkarza, gitarzysty i aktora, a także kompozytora muzyki jazzowej i filmowej, urodzonego 29 września 1930 roku i zmarłego 22 lutego 2012. Zrealizował pięć własnych wersji bondowskich przebojów: od motywu przewodniego począwszy, poprzez "Goldfingera", "Thunderball", "You Only Live Twice" oraz na motywie z "Casino Royale" z 1967 roku kończąc, w oryginale napisany przez Burta Bacharacha.


Warto wspomnieć także o Francku Pourcelu, francuskim kompozytorze, uznawanego za jednego z  twórców dzisiejszej muzyki  spod znaku chill out. Ten urodzony 14 sierpnia 1913 roku i zmarły 12 listopada 2000 roku muzyk, stworzył całą, wyśmienitą zresztą, płytę poświęconą muzyce bondowskiej, na której zaprezentował własne wersje kilkunastu utworów związanych z agentem 007. Posłuchajmy, bardzo ciekawej interpretacji utworu, który pojawił się nieco wyżej: "Diamonds are Forever":

 

Pozostając w szeroko pojętej muzyki jazzowej i ambientowej, warto także zwrócić na interpretację głównego bondowskiego motywu nagranego przez Bebo Besta& The Super Lounge Orchestra, który na potrzeby płyty "D'jazzonga" zrealizował taki oto numer:


Jednym z najnowszych i bardzo intrygujących wydawnictw, na które koniecznie trzeba zwrócić uwagę jest płyta zrealizowana przez różnych artystów pod wspólnym tytułem: "Mister Bond - A Jazzy Cocktail of Ice Cold Themes". Na nim skupiono się na jazzowych, ambientowych i chill outowych wersjach utworów z czasów Timothy Daltona i Pierca Brosnana, choć nie zabrakło także dwóch z okresu Rogera Moore'a oraz "You Only Live Twice" i "Goldfingera" z Connerym i oczywiście motywu przewodniego. Mamy tutaj niezwykłą wersję "A wiev to a kill", która zyskała wspaniały lekki, ciepły szlif, tak odmienny od energetycznego i zimnego oryginału grupy Duran Duran, fantastyczną nieco szybszą wersję "Goldeneye", naturalnie w jazzowym instrumentarium, "Tomorrow Never Dies" niczym z gorącej Hawany, taki przy którym delikatnymi ruchami bioder wprawia się całe towarzystwo do swingu. Madonna została ogołocona z elektronicznych sampli i zaaranżowana na coś zupełnie innego, wyciszoną piosenkę w stylu Jobima. W podobny sposób został przerobiony wielki przebój A-ha "The Living Daylights", "Nobody Does It Better" wokalnie kojarzyć może się bardziej z muzyką gospel (!), a na koniec przepiękna wersja "The World Is Not Enough".
Ta płyta jest po prostu istną perełką i majstersztykiem szeroko pojętych przeróbek, nie tylko bondowskich. Jest niesamowita i absolutnie czarująca. Na youtubie można posłuchać jej w całości, bo niestety fizyczna wersja wyprzedała się w zatrważającym tempie i szczerze mówiąc wcale się nie dziwię. 


Na koniec tego punktu, warto też przypomnieć o Dianie Krall, która także nagrała jazzową wersję "The World Is Not Enough" oraz o wersji tegoż z 2006 roku, którą nagrał turecki folkowy muzyk Müslüm Gürses na potrzeby albumu "Aşk Tesadüfleri Sever" (zmieniwszy tytuł nagrał go jako "Bir Ömür Yetmez - A Life Is Not Enough" ). Od czasu do czasu pojawiają się także liczne przeróbki łączące oryginalną muzykę z filmów z jej fragmentami i niewątpliwie jednym z najciekawszych takich numerów powstałych w ostatnim czasie jest wersja zrealizowana przez Skillza i Krafty Kutsa.
Posłuchajmy utworu Müslüm Gürses oraz wspomnianego mixu:




3. Muzyka rockowa i metalowa

Także tutaj można znaleźć kilka bardzo interesujących nas utworów, będących naturalnie coverami kawałków kojarzonych z filmami o Jamesie Bondzie. I tak, "A wiev to a kill" doczekał się w 2008 roku, bardzo interesującej symphonic power metalowej wersji nagranej przez fińską supergrupę Northern Kings na potrzeby albumu "Rethroned" i zaśpiewany przez czterech wokalistów: Marco Hietala (Nightwish), Tony Kakko (Sonata Arctica), J. Ahola (Teräsbetoni) i JP Leppäluoto (Charon):


Z kolei jeden z najlepszych bondowskich numerów wszechczasów, czyli "You Know My Name" Chrisa Cornella, przerobiony i nagrany został także w 2008 roku i także przez Finów, tyle, że przez rockowy zespół Poets of the Fall. Ich wersja nie jest niestety tak dobra jak oryginał, ogołocona z symfonicznych elementów i bez wyrazistego wokalu nie ma tak ogromnej siły przebicia jak wspomniane wyżej jazzowe interpretacje, czy "A wiev to a kill" grupy Northern Kings.


Na finał, nie sposób nie zapomnieć o najnowszym utworze z kolekcji bondowskich przebojów, czyli o "Skyfall" Adele. Ta bowiem zaraz po premierze zyskała rzeszę wielbicieli i przeróżnych wersji, również w znacznie cięższych wersjach. Wymieńmy trzy z nich: niezwykła i dorównująca, a i nie wiem czy nie nawet lepsza, jest rozbudowana wersja niderlandzkiej grupy Within Temptation, nagrany na potrzeby kompilacji z okazji piętnastolecia zespołu. Następnie wersja grupy A Perfect Day, będącej odpryskiem Labirynth, która od oryginału różni się tym, że zamiast głosu żeńskiego mamy wokal męski (a mocniejszy fragment jest ostrzej potraktowany), i tą raczej trzeba potraktować jako ciekawostkę. Podobnie jest z trzecią interesującą wersją, a mianowicie ta, którą zrealizowała post-hardcore'owa amerykańska grupa Our Last Night w marcu tego roku.


Nie ma co do tego wątpliwości, że zarówno postać Jamesa Bonda, jak i związana z nim muzyka na stałe wpisała się w kulturę, a także świadomość twórców muzyki z wszystkich stylistycznych odmian. Przypuszczam, że jeszcze wiele przeróbek i mniej lub bardziej intrygujących coverów można by wykopać, a i wcale bym się nie zdziwił, gdyby któryś z lokalnych, trójmiejskich zespołów zdecydował się za taki numer bondowski zabrać. Wiele z nich pewnie jeszcze powstanie, zainspiruje czy nawet samym zamysłem kompozycyjnym zbliży się do znanych wszystkim, nie tylko kinomaniakom, motywów.



2 komentarze:

  1. Przyjemny wpis, ciekawa odmiana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis, przeczytałam i wysłuchałam z przyjemnością. Świetny ten mix :)

    OdpowiedzUsuń