czwartek, 23 maja 2013

Towary Zastępcze - Długa Przerwa (2013)


Każdy kto urodził się w latach 80, a może nawet na początku lat 90, pamięta te niesamowite czasy, kiedy bawiło się na podwórku, wspinało na drzewa, wisiało się na trzepaku, albo czekało na paczkę z Ameryki od rodziny (choć tego ostatniego ja, akurat nie pamiętam) dziś stwierdzi, że współczesne dzieciaki mają bardzo ubogie dzieciństwo, a z niego nie zapamiętają nic na co później spojrzą z uśmiechem. Najnowsza płyta Towarów Zastępczych to taka sentymentalna podróż w lata dzieciństwa, ale także, w złote lata polskiego punk rocka...


Do takich punkowych kawałków na pewno należy  trwający zaledwie półtorej minuty troszkę pesymistyczny "There Is No Past". Jednak już w drugim numerze odchodzimy od tego klimatu i na chwilę zatapiamy się w historii, snutej w sposób lekki i obrazowy, taki do jakiego przyzwyczaiły nas Towary Zastępcze na swoich wcześniejszych nagraniach. "Podchody" to utwór i sentymentalny o podwórkowych zabawach. Ktoś jeszcze pamięta jak mamy wychodziły na balkon i wołały: obiad!
A wtedy podwórka pustoszały? Zupełnie jak w tym wspaniałym fragmencie:

Przez park gnały pancerne szwadrony, miłość
kipiała smakiem oranżady, chwała bohaterom, cięgi
dla przegranych, obiad tylko dla tych, co poszli do domu.

Do bardziej punkowego, szybszego brzmienia, bliższego jednak wczesnemu T.Love w utworze "Nieśmiertelni", Większe wrażenie jednak robi "Ameryka", znana już z "Nasiono Records Sampler vol.2.". Kolejny utwór, który z sentymentem pochyla się nad dzieciństwem dzisiejszych trzydziestolatków, a także jeszcze nad pokoleniem lat 80 (także po części pierwszej połowy lat 90).  Może ja nie wypatrywałem samolotów latających do Ameryki, bo chyba wtedy nie byłem do końca tego kraju do końca świadomy. Nie wątpliwie jednak wiem coś o dawnych przyjaźniach, których już nie ma, które zatarły się całkowicie, lub, które przetrwały na zasadzie skąpych i rzadkich kontaktów z dwiema, trzema osobami na krzyż. Ile okrutnej prawdy zawiera się w finalnych słowach tego utworu? Zrozumieją ją chyba tylko Ci, którzy wtedy żyli:

Wszystko, co dobre szybko mija
choć jeszcze śnimy
sny podobne, wypali się w nas 
dawna przyjaźń, miłość rozmieni się
na drobne...
zostaną wpisy w pamiętnikach
jakieś wspomnienia, anegdoty
podobno jest gdzieś Ameryka
latają do niej samoloty.

Dźwięki z podwórka witają nas w równie smutnym, tytułowym kawałku "Długa przerwa". Tak, to smutny utwór, ale niezwykle piękny, przejmujący (świetne rozwinięcie z saksofonową solówką). Często wracamy do miejsc, gdzie się wychowaliśmy, oddychając tym powietrzem przypominamy sobie chwile, które odeszły i nigdy nie wrócą, starzejemy się, a miejsca zmieniają się razem z nami, bo te, które zapamiętaliśmy zostają tylko w naszej pamięci. Ja mam tak z gdańskim Niedźwiednikiem, gdzie spędziłem, przemieszkałem, większość swojego dzieciństwa... dosłownie może się zakręcić łza w kącikach oczu...

Kiedy już się trochę wypłaczemy, wracamy do punkowych, energetycznych brzmień w "Ance-szklance", gdzie wszyscy grają tutaj punka. I do tego jeszcze przemykająca w tle polityczna zawierucha z solidarnością na czele. Skojarzył mi się trochę z fantastycznym filmem "Wszystko, co kocham" Borcucha, który także jest taką sentymentalną podróżą, z tą różnicą, że Hel u Towarów Zastępczych, został zastąpiony najważniejszymi dzielnicami Gdańska: Wrzeszczem, Oliwą i Żabianką...  i jeszcze kolejna świetna partia saksofonu na koniec.
W siódmym znów się robi spokojnie, nawet bardziej sentymentalnie niż w poprzednim. "Polaroid", bo taki nosi tytuł unosi się delikatnie, niespiesznie. Pamiętacie jeszcze ten aparat fotograficzny? Swoje pierwsze zdziwienie na wysuwany kartonik ze zdjęciem? Frajdę z robienia nim zdjęć, nie tylko krajobrazów, ale także tych najbardziej zwariowanych, głupich min, a potem robienia plakatów z nimi na przykład "nagrody dla najdzikszej świni we wsi" albo "poszukiwany za uduszenie gumowej kaczuszki do kąpieli"?

Po nim rockowy "Piksele". Tamten okres to wysyp pierwszych komputerów i automatów do gier. Czas dyskietek i grafiki dwuwymiarowej, pełnej niedociągnięć... a i tak dającej ogromną frajdę, nawet jeśli ta frajda była tylko ośmiobitowa, ale kurczę! wtedy to było coś!

Statek obcych na niebie
nigdy nas nie rozdzieli
biegnę ciągle przed siebie
głowę mam pełną pikseli!

Ponownie do punkowych momentów wracamy w "Partyzantach", choć jego druga połowa wędruje w przestrzenie post-rockowe. Znów gdzieś zawieszone w latach osiemdziesiątych, na chodnikach królują ortalionowe bluzy i spodnie w kancik, po ulicach przemykają nieśmiertelne (choć dziś już nie używane, z bardzo małymi wyjątkami) Ikarusy. I zresztą nie tylko o tym. "Czarną Dyskotekę" otwiera poszarpana partia saksofonu i perkusji, a potem utwór przyspiesza. Stylistycznie podobny jest do "Ameryki" i znów trochę znów przypomina T.Love. Następnie, ponownie zwalniamy w "Gdyby chciało się nam". Ten utwór snuje się lekko, oparty na znanym przysłowiu, a w mocniejszym fragmencie przypomina kawałek "Już idziemy spać" z wspomnianego już filmu "Wszystko, co kocham". Przedostatni utwór, to niezwykła "Kołysanka". Tekst, że tak powiem scenariusz jakiegoś koszmaru, aniżeli melodia do snu. Pająki? Mordercy, cienie? Aż strach usypiać...
Ostatnim utworem jest "Przesilenie". Kolejny wyciszony, bardziej post-rockowy, z metaforyką przypominającą tę, znaną z "Próchna" Berenta, zwłaszcza te fragmenty o tramwajach nawiązują do tych o pociągach.

Nie jest to wielka płyta, wszystko już było. Słucha jej się jednak z satysfakcją, sentymentem do opisywanych w utworach wydarzeń i wspomnień. Na szczęście też nie jest długa, niecałe czterdzieści pięć minut na taką podróż wystarcza. Zbyt duża dawka mogłaby tylko przytłoczyć, a przecież nie oto chodzi w muzyce. Trzeba jeszcze zauważyć bardzo ciekawy sposób wydania płyty. Kartonik rozkładany w harmonijkę, z tekstami pisanymi na maszynie (czasem niewyraźnie, czasem przekreślone podwójną linią), zdjęciami z lat 80, ale nie tylko, przynajmniej jedno bowiem jest już z lat 90 (to z chłopcem podwieszonym na pasku od torby). I w tym kartoniku jest koperta, a w niej jeszcze jedna kartonikowa koperta, już z płytą. Jeśli lubicie sentymentalne podróże, wspominać najlepsze lata swojego życia i staromodne rockowe, punkowe nawet, granie, to ta płyta jest dla Was.
Ocena: 7,5/10


Fragmenty tekstów pochodzą z płyty.

1 komentarz:

  1. Oj, były czasy były... jadło się dżem z dyni o smaku pomarańczowym w opakowaniu zastepczym ;)
    bardzo fajnie grają chłopaki :)

    OdpowiedzUsuń