niedziela, 16 września 2012

Anti Tank Nun - Hang'em High (2012)




Tekst został napisany dla portalu Uwolnij Muzykę, z którym zakończyłem współpracę.

Titus to chyba straszny zazdrośnik, podczas gdy część jego kolegów z Acid Drinkers po piętnastu latach wróciło z nowym, bardzo dobrym materiałem jako Flapjack, a Litza dopiero co wydał drugi krążek swojej wystrzałowej Luxtorpedy, najwyraźniej postanowił nie stać z boku i również założyć nowy projekt, który w założeniu miał być petardą. Mówią, że powstaniem tego zespołu zarządził przypadek, ale ja tam nie wierzę w przypadki. Spotkanie doświadczonego muzyka, jakim jest Tomasz “Titus” Pukacki, z młodym, niezwykle utalentowanym gitarzystą, zaledwie czternastoletnim (!) Igorem Gwaderą musiało poskutkować wydaniem pełnego materiału płytowego, choć z początku miał to być tylko jeden kawałek i teledysk. Na szczęście Titus to też świetny biznesmen i na jednym numerze się nie skończyło, powstała cała płyta – w dodatku fenomenalna!


Ów fenomen to nie tylko porządnie zrealizowany, osadzony w klimatach ciężkiego hard rocka i heavy metalu materiał, ale chyba przede wszystkim niezwykła gra gitarzysty – Igora Gwadery, któremu talentu odmówić nie można i słuchając całej płyty należy przyznać rację Titusowi, że temu chłopakowi nie można pozwolić zgasnąć. Takich ludzi jak on faktycznie trzeba lansować i pomóc się wybić. Trudno osądzać, co z nim będzie za kilka lub kilkanaście lat, ale start razem z Pukackim to chyba najlepsza z możliwych ścieżek dla talentu. A sama płyta zawiera dwanaście numerów, które zwalają z nóg – i to dosłownie.

Już otwierający “Next to Last Supper” to istny walec – masywny riff, uderzenie perkusji i jazda bez trzymanki spięta mocnym głosem Pukackiego. Drugi numer “It’s Good To Be Somebody (Even In Hell)” jest jeszcze ostrzejszy i pędzi jak oszalały, szczerze mówiąc tak dobrego polskiego grania to nie słyszałem od bardzo, bardzo dawna. Nawet najnowsza Luxtorpeda nie wywiera takiego wrażenia jak to, co wyprawia się na debiucie Przeciwpancernej Zakonnicy. Kolejny mocny wystrzał to utwór tytułowy, który znalazł się na pozycji trzeciej, w którym ani na chwilę nie zmieniamy tempa. Jeszcze cięższe wejście wita nas w numerze czwartym o znamiennym tytule “Devil Walks”, który utrzymany jest w nieco wolniejszym, kroczącym tonie, wciąż jednak potężnie i wżerając się w głowę. Po nim zaś następują kolejne petardy utrzymane w tym samym klimatacie, w którym nie ma miejsca na nudę, od początku do końca trzyma ten materiał w napięciu i opisywanie każdego numeru mija się tak naprawdę z celem, chyba nawet bardziej niż w przypadku ostatniej Luxtorpedy. Ją trzeba usłyszeć samemu, a naprawdę jest czego posłuchać!

Nie każdy potrafi w tak bardzo oklepaną stylistykę jak hard rock czy heavy metal tchnąć nowe życie, nagrać płytę tak świeżą i energetyczną, niemalże doskonałą. To jedno z najciekawszych polskich wydawnictw tego roku, ale także jedno z najciekawszych od dobrych kilku lat. To album, który słucha się z wypiekami na twarzy i co najważniejsze, długo nie chce wyjść z odtwarzacza, taka, do której się po prostu wraca z przyjemnością. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoka, ale mam nadzieję, że na jednym studyjnym ataku Przeciwpancernej zakonnicy się nie skończy, a o Igorze Gwaderze jeszcze usłyszymy.


1 komentarz:

  1. Nie przepadam za takimi krzyczanymi wokalami, ale starałam się wsłuchać dobrze w gitarę. No niczego jej nie brakuje. a raczej jemu - temu, który na niej gra. :)

    OdpowiedzUsuń