Trudno mi uwierzyć, że ta płyta przeszła bez echa, że napisano o niej zaledwie dwa teksty (w tym jeden na WAFP).... Oczywiście, mogło być tak, że nakład sześćdziesięciu sztuk i to w dodatku na nośniku dziś już nie używanym, choć powracającym w pewnym stopniu do łask: na kasecie magnetofonowej, zapewne zniechęcił co niektórych do posłuchania, tudzież utrudnił dotarcie do niej. A przecież jedno spojrzenie na okładkę: nawiązanie do okładki legendarnej "Nowej Aleksandrii" Siekiery naprawdę przyciąga uwagę i sprawia, że chce się tej płyty posłuchać...
Perspecto to jeden z tych zespołów, który w ostatnim czasie wzbudził mój naprawdę spory entuzjazm, a kaseta magnetofonowa ani trochę nie przeszkodziła mi w znakomitym odbiorze ich albumu, wręcz przeciwnie, obudziło wspomnienia związane ze starym, ale wciąż działającym i znajdującym się obecnie w piwnicy lub w garażu, poczciwym "jamniku" Panasonica. Odtwarzany jednak na wieży, która kupiona była jeszcze w czasach, gdy montowano kieszonki na kasety, brzmi lepiej niźli wypadałby na "jamniku". Dochodzi do tego jednak współczesna technologia nagrywania, która na takiej kasecie wypada równie urokliwie. Bardzo lubiłem ciszę pomiędzy kolejnymi stronami, pisk przesuwanej taśmy i w wypadku nieodtwarzającego już kaset, oryginalnego walkmana firmy sony, a obecnie mojej wieży, trzask przestawianej strony. Oczekiwanie, ożywienie, niesamowity klimat. Ten właśnie klimat udziela się także znakomitej płycie zespołu pochodzącego z Grudziądza, ale obecnie "porozrzucanego" po całej Polsce. Mój egzemplarz kasetowy nosi numer trzydzieści cztery i zakupiłem go podczas koncertu gdyńskiego Ampacity z okazji premiery "Encounter One" w gdyńskiej Desdemonie (do poczytania tutaj) razem z poprzednim albumem Perspecto "Climax EP" (na płytce cd) oraz intrygującym odpryskiem tegoż, Borderline Collie (także na kasecie magnetofonowej).
Tytułowy znalazł się na pierwszej pozycji i przywołać może trochę echa motywu do "Mission:Impossible". Dużo spokojniejsza jest następująca po nim "Lillia", w którym słychać elementy zimnej fali i punk rocka, zwłaszcza w jej finale. Bardzo ciekawie wypada "Pacific Scientific", który choć nie jest dla osłuchanych niczym nowym, to dla ucha jest bardzo przyjemnym kawałkiem. Także spokojniejszym, bardziej wyważonym jest "The Cab", przestrzenny i liryczny instrumental, który w niepokojący sposób wprowadza do połamanego psychodelicznego "Halifax". Łagodny wokal Szymona Kowalskiego z kolei świetnie uzupełnia dźwięki, które wznoszą się i opadają, pulsują pomysłami i płynnie przechodzą w świetny, płynący "No One Stories" z nawiązaniem do King Crimson w zakończeniu (Lark's Tongues In Aspic !). Tyle o stronie pierwszej.
Okładka "Nowej Aleksandrii" Siekiery. Inspiracja? |
Na stronie drugiej wita nas monumentalny, ale nieprzesadzony, instrumentalny "Sol". Zaczyna się niepozornie, rozwieszony w przestrzeni, a następnie rozsnuwa się w niej shoegaze'ową gitarą, lotem nad jakąś islandzką równiną. Następnie szybszy "We Are" (choć nie brakuje w nim fantastycznych zwolnień i nagłych cięższych wzlotów i zmian nastroju), kolejny bardzo dobry utwór z wokalem Kowalskiego i interesującym tekstem. Równie udany jest "Tea with me", ponownie wyciszony, liryczny i płynący leniwie w przestrzeni. Angielska herbatka z Perspecto to nie tylko kulturalna rozmowa w klubie dla prawdziwych dżentelmenów palących najlepsze cygara, ale także uczta dla uszu, tu także tempo bowiem zmienia się, nie jest jednostajne i zaskakuje zwrotami akcji. Finałowy, bodaj najbardziej rozbudowany "Penguins In the Forest" ma najkrótszy tekst, bo zaledwie czterowersowy, wyłania się jakby z mgły, po czym skręca w stronę jazzowej improwizacji okraszonej także mocniejszymi gitarami kojarzącymi się klimatami w rodzaju Weather Report czy muzyką Ala Di Meoli, a na koniec ponownie w zupełnie nieoczekiwany sposób zaskakuje zwykłym zerwaniem, a przedtem lekkim progresywnym pociągnięciem.
Perspecto zdecydowanie jest jednym z najciekawszych polskich zespołów ostatnich kilku lat. W sposób interesujący i niezwykły, energetyczny i nieoczywisty bawią się konwencjami i stylami, zwłaszcza tymi bardziej nastawionych na klimat i budowanie przestrzeni. Nie epatuje się tutaj przesterowanymi gitarami, ciężkostrawnymi wokalami czy konstrukcjami muzycznymi, które dla niektórych są nie do zniesienia. To muzyka przyjemna dla ucha, choć wcale nie należąca do najprostszych, czy najbardziej energetycznych, jak również odkrywczych. Na koncertach wypadają jeszcze mocniej i ciekawiej, jednakże w tej płycie jest coś, co sprawia, że się do niej wraca z satysfakcją. Nie mogę też zapomnieć o rozwijaniu książeczki z tekstami, bowiem tę czynność również zawsze bardzo w kasetach lubiłem. Ocena:8/10
Albumu można w całości posłuchać na bandcampie zespołu Perspecto. Polecam!
Podoba mi się. Jeszcze gdzies tam w środku mi pobrzmiewał Archive.
OdpowiedzUsuńKasety.... to były czasy.... :)