czwartek, 17 stycznia 2019

8 Urodziny LupusUnleashed/Wilk Kulturalny (2) Styczeń 2019


Ten wpis urodzinowy miał wyglądać inaczej i miał dotyczyć tylko radosnych rzeczy - faktu skończenia przez moją stronę dokładnie ośmiu lat i rozpoczęcia dziewiątego roku działalności, najbliższej dużej premiery patronackiej z której jesteśmy bardzo dumni oraz drugiego numeru "Wilka Kultutalnego" czyli specjalnego, magazynowego spin-offu bloga w wersji prawie na papierze. O tym, oczywiście będzie, ale i sam charakter wpisu mocno się zmienił w stosunku do pierwotnego zamysłu - bo będzie też odrobina prywaty, czyli czegoś czego nie chciałem nigdy poruszać na LU. Podkreślając, że blog nigdy nie był i nigdy nie będzie w żaden sposób polityczny chciałbym bowiem w kilku słowach odnieść się do tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni...

1. 

Obrazek, który widzicie u góry, nie przypadkowo jest w zgaszonych barwach, bez kolorów, bez radości i życia. Te urodziny, zarówno bloga jak i moje własne, nie są bowiem wesołe. Bynajmniej. Od razu jednak uspokajam nie oznacza on końca LupusUnleashed, a bezpośrednio odnosi się do tego, co nie powinno mieć miejsca, co nie powinno się wydarzyć. Nie zamierzam roztrząsać kto zawinił, dlaczego musiało do tego dojść, bo w tych kwestiach możemy się różnić, ale i nie jest to miejsce w którym należałoby o takich rzeczach mówić. Chcę napisać kilka słów o samym wydarzeniu, a przede wszystkim o człowieku, który godny najwyższego potępienia, haniebny zamach i brutalny atak na jego osobę przypłacił życiem.

W niedzielę, podczas 27 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na uroczystościach w Gdańsku doszło do zabójstwa Prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza. Choć urodziłem się w Gdyni i w niej mieszkam, a odkąd uzyskałem możliwość głosowania zawsze głosowałem na pana Prezydenta Wojciecha Szczurka, to Prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz był także moim prezydentem. Oficjalnie przez około cztery lata, bo w 2002 roku wyprowadziłem się z Gdańska, właśnie do Gdyni. Odkąd zyskałem pełną świadomość społeczną i polityczną, był także moim prezydentem ze względu na ogromny szacunek i podziw jakim go darzyłem. Przy każdych wyborach trzymałem kciuki, gdybym mógł też bym na niego głosował. Cieszyłem się gdy w listopadzie zeszłego roku pokonał rywali, a Trójmiasto na przekór zostało w tych samych rękach - rękach takiej prezydenckiej Trójcy. W niedzielę i poniedziałek ta jedność została zatrzymana na zawsze - pękła jak balon, kilkoma skutecznymi ciosami w serce. Do tego wszystkiego w dniu, kiedy wszyscy dzielimy się sercem i kwestujemy z fundacją Jerzego Owsiaka dla potrzebujących, emerytów i dzieci, na specjalistyczny sprzęt medyczny, który w obliczu tragedii zdecydował się zrezygnować z funkcji prezesa fundacji. Tragicznie zginął człowiek, który był wspaniałym liderem miasta, który na taką śmierć nie zasłużył, zwłaszcza podczas finału Orkiestry. Nie chcę żeby z tego wynurzenia miała teraz nastąpić wielka migracja pośród czytelników LU, ale nawet jeśli nastąpi to trudno. Ciągle do mnie to nie dociera, jestem pogrążony w ogromnym smutku i żalu, chciałbym żeby to był jakiś koszmarny sen z którego zaraz się obudzę, ale wiem,że tak się nie stanie. Tym morderstwem zakończył się pewien etap, który znów podzielił nasz kraj, który mam nadzieję będzie przyczynkiem do prawdziwych i koniecznych zmian na wszystkich szczeblach: zarówno politycznych jak i społecznych, ale też kulturowych i historycznych.  Na koniec tej części wpisu, jeszcze dwie sprawy.

Sytuacja jest tym bardziej przerażająca, że zaledwie kilka miesięcy temu świętowaliśmy stulecie odzyskania niepodległości Polski. Cztery lata po tym fakcie zamordowano ówczesnego prezydenta naszego kraju, Gabriela Narutowicza. W niespełna sto lat później historia zatoczyła koło i sytuacja się powtórzyła - na nieco mniejszą skalę, ale z tak samo druzgoczącym skutkiem. Historia ma tendencję do powtórek, często tych najbardziej dramatycznych, ale warto się zastanowić nad tym jak nisko upadliśmy, jak głęboko zabrnęliśmy, że musiało dojść do tego zabójstwa? Przerażający jest fakt, że dzieje się to w niemal trzydzieści lat od czasu gdy wyprowadzono Polskę z bloku sowieckiego i w dwadzieścia siedem lat od zapoczątkowania pięknej misji Jerzego Owsiaka, którego wspieram i będę wspierał - do końca świata i jeden dzień dłużej! Jest mi smutno, że do tego dopuszczono i bardzo bym chciał, żeby tragiczny finał tegorocznej Orkiestry i minionych dni nas wszystkich jako naród, niezależnie od przekonań, czegoś nauczył, żebyśmy nie zabrnęli jeszcze bardziej i nie doprowadzili do jeszcze większego zła. Pod żadnym względem nie jest to droga którą byśmy chcieli podążać, ani oglądać. Nie możemy dopuścić, by takie rzeczy mogły się znów powtórzyć, lub co gorsza żeby miała wybuchnąć wojna domowa, w państwie które kochamy i w naszych miastach. Naprawdę warto się poważnie nad tym zastanowić. Związku z powyższym chciałbym też przedłużyć blogową ciszę (nazwijmy rzeczy po imieniu: żałobę) do przyszłego tygodnia, a konkretniej do poniedziałku 21 stycznia, ponieważ nadal nie jestem w stanie dojść do siebie i nie mogę poświęcić się w tym momencie LU tak jak bym tego chciał i oczekiwał.

2. 


Teraz rzeczy zdecydowanie radośniejsze. Przyznajcie, że osiem lat to naprawdę kawał czasu. Wiele blogów w tym czasie zdążyło zamknąć swoje podwoje, zamilknąć, wspominając tutaj choćby blog Dark Factory Piotrka "Esta" Szymańskiego, który stanowił dla mnie pewien wzór do naśladowania i przekonał mnie do założenia własnego muzycznego, a z czasem coraz bardziej kulturowego i zróżnicowanego bloga. Osiem lat ciężkiej pracy, intensywnego słuchania muzyki, zbierania doświadczeń i partnerów z różnych dziedzin, pięknych koncertów, patronatów oraz przede wszystkim dzielenia się z Wami przemyśleniami o muzyce jakiej słucham(y), tej po którą sięgamy bo chcemy, ale i także tej, która w pewnym sensie przychodzi też obligatoryjnie. Osiem lat wielu pomysłów, także tych niedokończonych, projektów z których jesteśmy dumni i przyjaźni jakie dzięki LU narodziły się spontanicznie, wzlotów oraz upadków, wysokich wyników wyświetleń i tych mniejszych, wreszcie tysiąca trzystu dziewięćdziesięciu  opublikowanych wpisów na samym blogu oraz tysiąca pięciuset pięćdziesięciu pięciu wpisów na naszym twitterze oraz ponad trzech tysięcy odebranych wiadomości na naszej skrzynce lupusowej (w drugim i trzecim wypadku od momentu ich założenia). To robi wrażenie i naprawdę motywuje do dalszego działania. Mimo, że jak każdy mam coraz częściej problemy z nawałem obowiązków, czy z chęciami, a ostatnio musieliśmy się też pożegnać z redaktorem Chamerą - blog LupusUnleashed w nowy, dziewiąty rok działalności wchodzi silny i z ogromnym optymizmem jakiego nie miałem gdy w 2011 roku zacząłem go prowadzić. Na początku był to bowiem tylko kaprys, który dość szybko przerodził się w coś większego, znacznie większego niż zakładałem i to sprawia, że nadal mi się chce, że LupusUnleashed jest takie, jakie je widzicie obecnie. Bardzo bym chciał, a jak wiecie mówię o tym już od paru lat, pchnąć tę stronę jeszcze dalej, zmodyfikować jej wygląd, ale nie wiem czy te zmiany nadejdą w tym roku - na pewno nastaną, bo dla LU jeszcze nie nadszedł koniec - my, dopiero się rozkręcamy! I już niedługo będziemy mogli ogłosić kolejny etap w budowaniu tego, co wielu z Was obserwuje od niemal samego początku.

Dla mnie małym zwieńczeniem tych ośmiu lat i chyba najpiękniejszym prezentem jest patronat medialny nad wyjątkowym wydawnictwem jakim jest składanka "Gdynia 1988 - 2018" oraz nad związanymi z promocją tego albumu koncertami. W pewnym sensie można powiedzieć, że zostałem w jakimś stopniu doceniony przez moje własne miasto, którego jestem dumnym obywatelem, bo wydawnictwo to jest wydawane przez Muzeum Miasta Gdyni. Jest na nim wiele zespołów lub pojedynczych osób z którymi się zetknąłem, wspierałem i które znam właśnie dzięki tej działalności i bardzo mnie cieszy, że i tu mogę dołożyć swoją małą cegiełkę i wkład. To właśnie dla takich rzeczy się chce bloga prowadzić, wytrwale ciągnąć to, co czasami przypomina domek z kart. Nie byłoby to oczywiście możliwe bez jednego człowieka: Michała "Gorana" Miegonia, muzyka między innymi Kiev Office (także mającego swój wkład w składankę), ale także pracownika Muzeum Miasta Gdyni, który na początku działalności LU miał swój mały, ale istotny wkład w promocję mojej strony. Bez tego człowieka LupusUnleashed nie istniałoby w takiej formie, być może jego żywot byłby znacznie krótszy, ale jego wsparcie i ciepłe wibracje sprawiły, że sprawy nabrały rozpędu. Nie mogę tu oczywiście zapomnieć o naszym wieloletnim reaktorze Marcinie Wójciku, dziś moim bardzo dobrym kumplu, którego dołączenie i wkład także miały nieoceniony wpływ na obecny kształt bloga i wytrwanie w misji tyle czasu. Te same ukłony lecą oczywiście w stronę naszej byłej redaktorki Mileny Barysz oraz redaktora Łukasza Babskiego, redaktora Łukasza Chamery, redaktora Karola Pięknika oraz last but not least redaktora i mojego przyjaciela Jarka Kosznika i licznych współpracowników, których ciężko byłoby wymienić wszystkich. Kłaniam się w pas i ślę uśmiechy! Bez Was by się to nie udało! Na premierę płyty i pierwszy z pięciu koncertów zapraszam do Muzeum Miasta Gdyni 25 stycznia, niech będzie to też właśnie taki mały dzień świętowania tych ośmiu lat LU, zamiast tych wszystkich Festów, których od kilku lat nie ma i właściwy start w nowy rok, który jak wiecie nazwaliśmy rokiem dwóch tysięcy dziewięćsiłów.

3.

Z okazji ósmych urodzin LupusUnleashed mamy też dla wszystkich naszych czytelników prezent pod postacią drugiego, styczniowego numeru Wilka Kulturalnego, czyli specjalnego magazynu "prawie na papierze" będącego spin-offem i przedłużeniem bloga. W stosunku do listopadowego numeru przede wszystkim znacząco poprawiliśmy szatę graficzną, która stała się bardziej jednolita i czytelniejsza oraz dodaliśmy pełny spis treści.

W styczniowym numerze zabrakło kilku działów, które mogliście znaleźć w listopadzie, ale niewykluczone że wrócą one w trzecim numerze, który mam nadzieję powstanie i będziecie mogli go wypatrywać w kwietniu, ponieważ chciałbym, aby "Wilk Kulturalny" był kwartalnikiem. Część z dotychczasowych działów oczywiście wraca - także w znacznie bardziej rozbudowanej formie. W obszernej Sylwetce przeczytacie o wybitnym gitarzyście Jasonie Beckerze, którego przed tworzeniem muzyki i spełnianiem marzeń nie powstrzymała jego ciężka choroba z którą zmaga się od prawie trzydziestu lat. Kij w mrowisko tym razem poświęciliśmy wizerunkom zakonnic w dwóch różnych, ale zarazem bardzo podobnych tematycznie filmów, a mianowicie w psychologicznym obrazie "Matka Joanna od Aniołów" i horrorze "Zakonnica". Kontynuujemy wyzwanie filmowe bloga Po Napisach poświęcone reżyserowi Johnowi Hustonowi i tym razem skupiamy się na "Asfaltowej dżungli", "Afrykańskiej królowej", "Moby Dicku" oraz "Nocy Iguany". W Goście Piszą ponownie i zupełnie niezamierzenie zawitamy do świata horroru, gdzie Mateusz Wiśniewski opowiada o horrorze menstruacyjnym w tekście zatytułowanym "Horror Menstruacyjny, czyli revenge movies okresu dojrzewania". A w Koszyku Pełnym Recenzji Innych Niż Na Blogu dorzucamy garść recenzji zeszłorocznych płyt, o których nie zdecydowaliśmy się napisać na naszej stronie.

Styczniowy numer Wilka Kulturalnego możecie pobrać bezpośrednio na swój komputer całkowicie za darmo stąd lub przeczytać go (a także ściągnąć, oczywiście za darmo) w tym miejscu.

Mamy nadzieję, że lektura drugiego Wilka Kulturalnego sprawi Wam radość. Koniecznie piszcie w komentarzach co byście zmienili, o czym byście chcieli przeczytać i oczywiście: Stay Unleashed!

Listopadowy numer Wilka Kulturalnego dostępny tutaj i tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz