Strony

środa, 15 maja 2013

In the Guise of Men - Ink EP (2013)


Bonjour! Quelqu'un parle français? Pani z lewej? Pan po środku? Nikt? Kiedyś był to w Polsce język tak samo ważny jak współcześnie angielski. Nie zmienia to faktu, że obecnie we Francji jest kilka bardzo ciekawych zespołów. Nie dalej jak miesiąc temu napisano do mnie z Francji i zasugerowano przysłanie płyty, która właśnie była kończona. Zgodziłem się. Zdążyłem już o tym trochę zapomnieć, gdy w miesiąc później w skrzynce pocztowej (tej prawdziwej) pojawiła się koperta z... Francji! Koperta, która przyszła zaledwie w tydzień (!) od momentu wysłania... 


Moja znajomość francuskiego ogranicza się (właściwie to za dużo nawet powiedziane)do względnego rozumienia kontekstu, jednak ani pisać ani mówić już nie potrafię. W kopercie znalazłem bardzo ciekawie wydaną płytę, bo tekturka nie miała standardowej wielkości, a płytka w nią została wpięta. Do tego list po francusku i angielsku oraz wydrukowana w kolorze biografia z rozpiską najbliższych koncertów i kontaktami. Jak na zespół, który faktycznie debiutuje to naprawdę pełen profesjonalizm. I tak też jest w samej muzyce. 


Moja płyta została zapakowana do takiej koperty
Tak naprawdę jednak, In the Guise of Men debiutantami nie są. Zespół powstał w 2003 roku i dwa lata później wydali swoją pierwszą płytę EP. Podczas jednego ze swoich ówczesnych koncertów nagrali nawet dvd z zapisem występu w Magny Le Hongre. W 2012 roku skład zespołu przeszedł poważne zmiany personalne i już w nowym składzie zrealizowali swoje drugie wydawnictwo EP, zatytułowane "Ink". Premiera płytki miała miejsce 13 kwietnia roku trzeszczącego, a tak zwane release party odbyło się w La Petite Taverne w Paryżu, 24 kwietnia. 
O sobie mówią, że grają eklektyczny metal, zawierający w sobie trendy, które mają znaczenie dla współczesnej muzyki. Pomiędzy intensywnymi rytmami i melodiami, ciemnymi i depresyjnymi konstrukcjami, przenikają się najróżniejsze emocje i krzyżują ze sobą.
  
Taki zupełnie eklektyczny metal to jednak także nie jest. To jak najbardziej metal współczesny, nie tylko czerpiący z najnowszych zdobyczy technologicznych, ale łączący w sobie wiele wpływów od klasycznego metalu począwszy, aż po muzykę metalcore'ową. Gdzieś przemykają skojarzenia z new wave of amercian heavy metal, czyli między innymi Killswitch Engage, All That Remains, Full Blown Chaos czy Lamb Of God. Zwraca na tej epce, bardzo dobre brzmienie, które ani nie zostało przesadzone pod względem nagłośnienia, ani zupełnie odczyszczone z charakterystycznej dla tej muzyki ostrości i agresywności, co niestety coraz częściej ma miejsce. 

Na "Ink" składa się sześć numerów, śpiewanych zresztą po angielsku, nawet nie słychać, że to Francuzi, chociaż chętnie bym posłuchał tych numerów po francusku, inaczej by się całość odbierało, a tak jest to granie podobne do wielu innych z gatunku, co wcale nie znaczy, że gorsze. Powiem więcej, nawet jest ciekawsze od ostatnich płyt All That Remains czy także tegorocznego Killswitch Engage, do którego wrócił pierwszy wokalista grupy Jesse Leach. Całość przypomina nawet słynny test Rorschacha.

Otwiera ją "Suicide Shop" o poszarpanym riffingu i dość wolnej strukturze, jako otwieracz bardzo dobry, także drugi "Violent Overthrow" ma zbliżoną budowę, ale jest bardziej melodyjny, dość mocno może skojarzyć się z wczesnym All That Remains czy Killswitch Engage. Kolejny "Drowner" także charakteryzuje poszarpana struktura, jednak pojawiają się w nim łagodniejsze elementy, nie tylko wokalne, ale także wolniejsze fragmenty instrumentalne. Bardzo intrygujący to utwór, który może skojarzyć się z naszym wciąż nieodżałowanym Rootwater, zwłaszcza z ostatnią płytą "Visionism" z 2009 roku. "Sale Paradise", który następuje po nim wraca do bardziej szarpanej konstrukcji riffów. Co tu dużo mówić, jazda bez trzymanki. Bardzo dobrze wypada także numer piąty, czyli "Blue Lethe", w którym świetnie prezentują się zwolnienia i zróżnicowane wokale. Finałowy "Dog to Man Transposition" to z kolei bodaj najbardziej przebojowy utwór z całej epki. Otwiera ją melodyjny riff, a potem naturalnie nie ma zmiłuj. Pierwszorzędne łojenie.

Epka francuzów jest krótka, ale bardzo zwarta i przede wszystkim niezwykle świeża. Na tle wielu podobnych i dość nużących, schematycznych produkcji wyróżnia się przede wszystkim podejściem do grania: jest brutalnie i agresywnie, a jednocześnie nie epatuje się zbytnio przesadzonymi prędkościami, czy bezładem kompozycyjnym. Każdy utwór ma zbliżoną, ale własną dość przebojową budowę, która mocno wchodzi w głowę. Nie jest to może muzyka do nucenia, czy do puszczania w samochodzie, ale słucha się jej bardzo przyjemnie i bez poczucia znudzenia. To kawał naprawdę porządnego, ciężkiego grania, którym naprawdę warto się zainteresować. Jestem jednak także niepocieszony, że to tylko epka, bo z chęcią dałbym większą notę. Ocena: 5/5




English excerpt: 

They wrote that their music is eclectic. I don't think so. Not at all. Compositions which we can find on "Ink" are brutal, dark, melodic and catchy. The structure of this EP looks like Rorschach test, it's not obvious. It will be different to every single listener. For me in their music there could be found the remains of such bands like All That Remains, Killswitch Engage, Full Blown Chaos or Lamb Of God, but what's more: they have their own very specific style. The riffing is agressive, but the whole construction is, as I said, very melodic and catchy. In "Drowner" there is even a chance to feel something from polish Rootwater, which split-up few years ago. On this EP there is no place for boring, or for not good numbers. All of them are massive (for example the final, epic "Dog to Man Transposition"). What's more, the music of In The Guise Of Men on this short album become a punch straight into eyes, or we should say, in ears of potential listeners. It is very heavy and really intresting play for all fans of such music. Even more intresting and fresh that the last ones from All That Remains and Killswitch Engage, without bad moments and huge sound. Highly recommended. There is only one thing which I really dislike: I wish, that this one is only an extended play, not a long play. Looking forward for another one, longest and as good as this one. 5/5

2 komentarze: